Wpisy archiwalne w kategorii

Sam

Dystans całkowity:5186.67 km (w terenie 1434.00 km; 27.65%)
Czas w ruchu:223:02
Średnia prędkość:23.26 km/h
Maksymalna prędkość:52.30 km/h
Liczba aktywności:107
Średnio na aktywność:48.47 km i 2h 05m
Więcej statystyk
Środa, 16 czerwca 2010
Cube Ltd Custom
Dystans: 54.50 km
Teren: 3.00 km
Czas: 02:06 h
V śr.: 25.95 km/h
V max.: 36.20 km/h
Temp.: 16.0 oC

Na opisywanie wycieczki także... Zresztą i tak nie pamiętam dokładnie trasy, jechałem przed siebie na oślep.

Trasa: Błonie > Pass > Pawłowice > Szczytno > Dębówka > Bieniewice > Błonie

Niedziela, 13 czerwca 2010

Rowerowy spacerek

by muszi @ 13.06.2010
Cube Ltd Custom
Dystans: 42.10 km
Teren: 0.00 km
Czas: 01:38 h
V śr.: 25.78 km/h
V max.: 33.50 km/h
Temp.: 17.0 oC

Wysłano mnie w okolice Leszna abym obczaił czy jest tam pewien sklep i ewentualnie zdobył dane kontaktowe. Przy okazji jak już wsiadłem na rower to postanowiłem zwiedzić trochę okolicy. Pogoda całkiem sympatyczna, ale wiatr dawał się we znaki. Mimo tego jechało się całkiem przyjemnie. Nie licząc jakości polskich dróg, zwłaszcza w okolicy Pilaszkowa :/ Przynajmniej wiem których tras unikać. Na koniec przejechałem przez miasto zobaczyć co ciekawego się dzieje, bo odbywają się coroczne Dni Błonia.

Sobota, 5 czerwca 2010

KPN z kumplami

by muszi @ 05.06.2010
Cube Ltd Custom
Dystans: 113.70 km
Teren: 29.00 km
Czas: 05:35 h
V śr.: 20.36 km/h
V max.: 42.20 km/h
Temp.: 22.0 oC

Po wielu dniach ustalania terminu, czekania na pogodę i czekania na ludzi w końcu udało się wybrać w kilka osób na rower do Kampinosu. Niestety było nas tylko czterech: Bartek, Jacek, Marcin i ja. Bartek wyposażony był w szesnastoletniego Rometa. Jednak nie śmiejcie się, ten rower na prawdę jest niezniszczalny i daje radę! Marcin natomiast miał fula, więc poszedł na łatwiznę ;)
Ale wracając do samej jazdy. Najpierw musiałem się dostać do stolicy. Tym razem nietypowo, bo przez Strzykuly. Swoją drogą super ścieżkę rowerową zrobili na odcinku Strzykuły <> Zielonki Parcele. Szeroka, z niefazowanej kostki. Sama przyjemność z jazdy. Potem zawitałem w sklepie rowerowym na Górczewskiej, a następnie na Rondo Wolnego Tybety po Jacka i Marcina. Z nimi na Młociny po Bartka. Jak już byliśmy wszyscy, to przez Wólkę w las.
najpierw żółtym, potem czarnym do Sierakowa i zielonym na odpoczynek w Pociesze. Tu zagadał do nas fajny koleś. Był na biegunie, wykłada na Wacie, może nam załatwić tam studia od razu na piątym roku z tematem dyplomu, zna Kamińskiego, Jaruzelski przychodzi do niego na herbatę i ma zastąpić Komorowskiego na jego stanowisku :D Pytał się jacy to wykładowcy są na Polibudzie, więc Marcin spytał się go czy zna dr Nawrockiego, wykładowcę matmy. Oczywiście go zna i przytaknął, że ma czarne włosy. Pewnie was nie zdziwi fakt, że na prawdę jest całkowicie siwy od wielu lat :D Było jeszcze wiele opowiastek, ale nie pamiętam, bo śmiech go zagłuszał xD Jak do nas podszedł do domku, to szybko się zwinęliśmy w stronę Palmir.
W Palmirach odbiliśmy na czerwony, aby pomału wracać. Tu droga już znacznie mniej przyjemna i zarośnięta. Od pewnego momentu napotkaliśmy spore rozlewiska, których za nic nie dało się ominąć. Marcin na ochotnika pojechał pierwszy i oznajmił nam w pewnej chwili: "Spoko, nie jest tak głęboko... cholera!" - i był po piasty w wodzie :D Ponieważ nie mieliśmy ochoty wracać, a komary nie zachęcały do postojów ruszyliśmy za nim. Po kilku przeprawach każdy miał buty pełne wody. Potem spotkaliśmy jakiegoś faceta, co mieszkał w pobliżu i poinformował nas, że dalej jest jeszcze gorzej, bo wylała Wilcza Struga i raczej nie przejedziemy. Poradził skręcić koło transformatora w prawo, aby wyjechać z lasu i wrócić kilka kilometrów dalej. Oczywiście transformatora nie było, lub był dobrze schowany i pojechaliśmy dalej. Po tym jak Marcin przejechał ok 40 metrów śpiewając "jestem łodzią podwodną" stwierdziliśmy, ze chyba trzeba było wcześniej skręcić :P Tak też zrobiliśmy. Dojechaliśmy do Izabelina-Dziekanówka i zrobiliśmy sobie dłuższą przerwę - Jacek palacz już nie miał za bardzo siły i wszyscy przy okazji wysuszyli buty. Tym razem nikt nam nie umilał odpoczynku co nas bardzo cieszyło.
Po odpoczynku ruszyliśmy zielonym rowerowym, potem do szosy i przez Wólkę na Młociny. Tam się rozstaliśmy i każdy pojechał w swoją stronę. Ja odwiedziłem Madzię na Chomiczówce, odpocząłem i ruszyłem do domu. Ponieważ mój tyłek już nie miał ochoty na wertepy pojechałem Powstańców do Połczyńskiej i prosto do Błonia. Ku lekkiemu zaskoczeniu jechało mi się szybko i całkiem przyjemnie.
Ogólnie wycieczka udana, z przygodami, a każdy uczestnik zadowolony. Bilans wypitych przeze mnie płynów to: 1,5 litra Powerade'a, 0,5 Coli, 0,5 Nestea i 0,5-1,0 różności w domu. Wróciłem pozytywnie zmęczony :)

Trasa:
Cz.1: Błonie > Święcice > Pogroszew > Strzykuły > Stare Babice > Górczewska > Prymasa Tysiąclecia
Cz.2: Metro Młociny > Arkuszowa > Estrady > zółty > czarny > Sieraków > zielony > niebieski > Palmiry > czerwony > jakaś leśna droga > Izabelin-Dziekanówek > zielony rowerowy > jakieś tam ulice > Arkuszowa > Metro Młociny > Chomiczówka
Cz.3: Conrada > Powstańców Śląskich > Połczyńska > Błonie

Piątek, 4 czerwca 2010

Przed siebie

by muszi @ 04.06.2010
Cube Ltd Custom
Dystans: 59.50 km
Teren: 0.00 km
Czas: 02:17 h
V śr.: 26.06 km/h
V max.: 39.90 km/h
Temp.: 15.0 oC

Spontaniczny wypad wieczorny, aby oderwać się od problemów dnia codziennego. Do tego jeszcze muzyka w uchu (soundtrack z Flatoutów), aby efekt był lepszy. Przy okazji przetestowałem mini lampkę przednią MacTronika. Na wieczory na oświetlonych ulicach w sam raz. Silna Pava niewiele nie pomaga i szkoda baterii, a wypadałoby być widocznym. Więcej nie mam ochoty pisać. Poniżej trasa:

Piątek, 28 maja 2010

Majowa masa

by muszi @ 28.05.2010
Cube Ltd Custom
Dystans: 76.20 km
Teren: 0.00 km
Czas: 04:01 h
V śr.: 18.97 km/h
V max.: 48.70 km/h
Temp.: 17.0 oC

Przed południem pogoda nie zachęcała do dłuższych wycieczek rowerowy, ale później na szczęście się polepszyło. Na masę standardowo krajową dwójką i Połczyńską. Nie chciałem forsować tempa, bo lekko przeziębiony jestem, ale sprzyjające warunki atmosferyczne zaowocowały średnią nieco poniżej 26 km/h.
Sama masa była średnio udana. Było 1710 osób i niewiele policjantów przez co miejscami staliśmy nawet kwadrans :/ Wąskie ulice sprawiły, że tempo było niskie. A szkoda, bo dopisali i ludzie i pogoda. Tak więc po masie avs spadł do poziomu 15,5 km/h.
Z powrotem ta sama trasa: Świętokrzyska, Połczyńska i krajowa dwójka. Tutaj jechało się zdecydowanie najlepiej. Na szczęście niewiele świateł załapałem, przez co prawie non stop jechałem równym tempem. Równym i szybkim, bo gdyby nie postoje na skrzyżowaniach szacuję średnią na poziomie 29 km/h. Niestety ogółem jest dużo niższa...

Sobota, 15 maja 2010

3/4 setki

by muszi @ 15.05.2010
Cube Ltd Custom
Dystans: 76.50 km
Teren: 0.00 km
Czas: 02:47 h
V śr.: 27.49 km/h
V max.: 35.50 km/h
Temp.: 10.0 oC

Miałem dziś iść na rower, więc w końcu się udało. Nieplanowany wyjazd z kumplem do Wawy, ale na szczęście w miarę szybko wróciliśmy. Przed 20 byłem już na rowerze. Chciałem dziś zrobić trochę więcej kilometrów, ale za późno już było, a do tego robiło się chłodno na co nie byłem do końca przygotowany. Wyjeżdżałem w pochmurny wieczór, a wracałem bezchmurną, gwieździstą nocą. Było co podziwiać na ciemnych odcinkach, których nie brakowało. Do tego cały czas zero wiatru! Po koniec może leciuteńkie podmuszki, ale prawie niewyczuwalne. W sobotni wieczór ruch też był znikomy, nawet na głównych trasach.
Jakieś ciekawe przygody? Niestety nie. Monotonna, spokojna jazda ze stała prędkością. Jedynie w Zawadach mijałem grupkę stosunkowo młodych mężczyzn stojących pod sklepem. Jeden z nich, około 30-ki, mocno przepitym głosem zaczął krzyczeć coś, czego już dawno nie słyszałem: "Ej, koleżko! Łańcuch ci się kończy!" :D Drugi coś dopowiedział, ale już nie usłyszałem.
Na zakończenie powiem, że jestem całkiem dumny ze średniej ;)

Trasa: Błonie > Wiskitki > Sochaczew > Gawartowa Wola > Błonie

Czwartek, 13 maja 2010

Nocą we mgle

by muszi @ 13.05.2010
Cube Ltd Custom
Dystans: 25.50 km
Teren: 0.00 km
Czas: 00:58 h
V śr.: 26.38 km/h
V max.: 33.30 km/h
Temp.: 14.0 oC

Korzystając z bezdeszczowego wieczoru wybrałem się na rower. Było już ciemno, parno i mocno wiało. Do tego całkiem spora mgła. Na szczęście asfalt był już suchy, więc można było szaleć.
Na początek pojechałem standardowo przez Pass. Mimo silnego wiatru chciałem pojechać dalej niż zaplanowałem, jednak wspomnienie z zeszłego roku odciągnęło mnie od tego. Droga Cholewy-Pawłowice jest droga polną i po dużych deszczach jest tam całkiem spore błocko, w którym nie chciało mi się babrać. Natomiast prze Gawartową Wolę nie miałem ochoty jechać. Odbiłem więc na Boża Wolę.
Tam zamiast skręcić jak zawsze na Bieniewice pojechałem prosto na Bronisławów. Pierwszy raz jechałem tą drogą i... był to strzał w dziesiątkę. Przez kilkaset metrów droga wiodła przez pola, gdzie dookoła nie było ani domów ani latarni. Do tego wzdłuż niej rosły drzewa i krzewy, więc wraz z gęstą mgła skutecznie blokowały inne źródła światła. Było tak ciemno, a ja się tak rozkoszowałem jazdą, że prawie przejechałem skrzyżowanie 'T'. Gdyby nie szybka reakcja wylądowałbym w rowie :P Potem jechałem już z wiatrem i spodziewałem się, że będzie gładko i przyjemnie. Niestety myliłem się.
Bronisławów znajduje się w innym powiecie i mają całkiem przyzwoity asfalt. Gdy granice miasta się skończyły, a wraz z nimi powiat, to od razu jakoś nawierzchni drastycznie spadła. Więcej dziur niż asfaltu. Potem się trochę polepszyło, ale skrzyżowanie w Bieniewicach woła o pomstę do nieba. Na szczęście mają je w tym roku remontować. Potem jeszcze w Faszczycach była mała wpadka. Robią chodniki, więc oczywiście cała jezdnia byłą uwalona piachem i cementem.
Na sam koniec mała przygoda z policją w Błoniu. Radiowóz nie zatrzymał się przed przejazdem dla rowerów i pasami tylko bezczelnie wjechali tuż przede mną i się zatrzymali na samym środku. Widziałem jak jechali i wiedząc jak się jeździ w tym miejscu zdążyłem spokojnie wyhamować na dwa metry przed mini. Na pocieszenie mam to, że kierujący policjant dostał prosto po oczach jak się obejrzał czy nic nie jedzie (dopiero po zatrzymaniu się na przejeździe!). Może to go czegoś nauczy? W sumie to teraz żałuję, że go nie opierniczyłem :D

Trasa: Błonie > Pass > Wola Łuszczewska > Boża Wola > Bronisławów > Bieniewice > Faszczyce > Błonie

Poniedziałek, 10 maja 2010

KPN + muzyka

by muszi @ 10.05.2010
Cube Ltd Custom
Dystans: 52.70 km
Teren: 48.00 km
Czas: 02:26 h
V śr.: 21.66 km/h
V max.: 35.80 km/h
Temp.: 18.0 oC

W końcu pogoda dopisała i czas się znalazł, więc udało wybrać się do Kampinosu. Wybrałem sobie wariant hard, czyli trzy mocno zabłocone miejscówki. Aby przyjemniej się jechało wyposażyłem się w empetrójkę i zarzuciłem szybkie kawałki.
Na początek mostek na Zaborowskim przy Debłach. Ku mojemu zdziwieniu udało się przejechać nawet bez podpórki nogą. Zachęcony takimi warunkami pojechałem na Górne Błota. Tam już nie było aż tak przyjemnie, ale większość można przejechać. Tylko kilka miejscówek wymaga przeprowadzenia roweru. Niestety po przejechaniu mostka na końcu Błot okazało się, że mam kapcia. Kilkadziesiąt metrów dalej znajdują się domki dla strudzonych podróżników, więc maiłem dobrą miejscówkę na majsterkowanie. Może nie jest to długotrwała czynność, ale całe koła w błocie nie umiliły mi tego. Hydrant z wodą też jest zepsuty, więc nie było gdzie się umyć. Do tego cala chmara komarów non stop mnie atakowała. Uwinąłem się jak najszybciej i pojechałem dalej w okolice Cyganki. Tam jechałem kładkami na czarnym szlaku. Również nie było trudno i można było swobodnie przejechać. Tylko kilkanaście metrów wymagało większego sprytu. Po zjechaniu z ostatniej kładki udałem się prosto na Roztokę. Posiliłem się Marsem, popiłem super zimną puszką Pepsi i wypędzony przez komary ruszyłem dalej. Planowo chciałem przynajmniej do Kampinosu dojechać, ale jednak skróciłem trasę. Jak się okazało bardzo szczęśliwie, bo pól godziny po powrocie do domu przyszła całkiem spora wiosenna burza.
Ogólnie wycieczka udana. Szczęśliwe uniknięcie burzy i pechowy kapeć dają w sumie zero. Wiem też, że pomimo ostatnich opadów las jest przejezdny nawet w najgorszych miejscach. Do tego odcinki piaszczyste są mniej upierdliwe. Nic tylko jeździć.

Niedziela, 9 maja 2010

Po nowej "ścieżce rowerowej"

by muszi @ 10.05.2010
Cube Ltd Custom
Dystans: 17.10 km
Teren: 0.00 km
Czas: 00:39 h
V śr.: 26.31 km/h
V max.: 33.00 km/h
Temp.: 14.0 oC

Krótki wypad wieczorem. Niestety nie wziąłem ze sobą okularów i to był bardzo duży błąd. Moje oczy były kilka razy zbombardowane owadami. Już zawsze będę brał okulary jak jadę poza miasto.
Co więcej? Przejechałem się nową ścieżką pieszo-rowerową na odcinku Błonie-Bramki. Na plus zaliczam to, że nie było żadnych przerw, więc nie trzeba było wjeżdżać na szosę (dla niektórych osób bardzo ważne). Niestety jakość wykonania pozostawia już wiele do życzenia. Ruszająca się kostka, kilkunastocentymetrowe różnice poziomów między wjazdem na posesję a chodnikiem, pozarastane stare odcinki tak, że ledwo udało się ominąć kobietę z wózkiem. To i tak mało, bo od Błonia w stronę Warszawy jest znacznie gorzej ;/ Ale to opiszę niedługo na blogu.

Trasa: Błonie > Pass > Wola Łuszczewska > Bramki > Błonie

Piątek, 30 kwietnia 2010

Kwietnowa masa

by muszi @ 30.04.2010
Cube Ltd Custom
Dystans: 87.20 km
Teren: 0.00 km
Czas: 04:25 h
V śr.: 19.74 km/h
V max.: 52.30 km/h
Temp.: 20.0 oC

W tym miesiącu znowu udało wybrać się na masę. Do stolicy trasa najkrótsza, czyli przez Ożarów i Połczyńską prosto na Krakowskie. Co ciekawe po drodze zostałem upomniany przez tajniaków. Jechałem przepisowo przy prawej krawędzi ulicą Połczyńską na wysokości Lazurowej. Chodnik tam mizerny (maks metr szerokości), a i ograniczenie w mieście wynosi przecież 50 km/h. Mimo tego panowie policjanci przez szybę poinformowali mnie, abym zjechał z jezdni O_o Dobra, albo tak dbali o moje zdrowie albo nie znają przepisów. Jak to drugie, to nic tylko pogratulować. Jak to pierwsze, to z czystym sumieniem powiem, że bezpieczniej czuję się jadąc z Błonia do centrum Warszawy ulicą. Dlaczego? Jest równo, chodnik nie urywa się w połowie i nikt mi nie wyjedzie z bramy wprost pod koło. Kilka razy mnie to spotkało i na prawdę wolę jechać po asfalcie koło samochodów. Zresztą tak jest zgodnie z przepisami. Nie zważając na nich pojechałem dalej.
Sama masa była w tym miesiącu na prawdę super. Chyba tylko jeden króciutki przestój, a tak cały czas w ruchu. Trasa przyjemna, tempo dobre, pogoda dopisała i ludzie też. Było tylko nieco ponad 1500 osób, bo spora część wyjechała na majówkę. Szkoda... Acha, dziś tylko z Marcinem na masie, bo Jacek wyjechał.
Natomiast droga powrotna nie była już tak fajna. Wg prognoz miałem jechać pod wiatr, ale miał on być znacznie mniejszy. Do tego parówa straszna jak przed burzą, przez co po zmroku zmęczyłem się bardziej niż po 16 w pełnym słońcu. Dwa razy spotkał mnie deszcz. Pierwszy w Ołtarzewie i to dość silny. Była okazja, żeby zatrzymać się na przystanku i napić. Przy okazji zadzwoniłem, aby dowiedzieć się czy w Błoniu też pada (odpowiedzieli, że już nie) i ruszyłem dalej, bo akurat przestało padać. Trochę chłodniejszego powietrza dobrze mi zrobiło. Drugi deszcz był w okolicach Kopytowa. Nie tak silny, więc jechałem dalej. Zresztą i tak nie było gdzie się schować. Po kilku minutach przestał, a ja byłem jeszcze bardziej orzeźwiony. Wiatr jednak nie przestał, więc nie pedałowało się aż tak przyjemnie. Wróciłem do domu mocno zmęczony, ale zadowolony :)