Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2010

Dystans całkowity:248.00 km (w terenie 48.00 km; 19.35%)
Czas w ruchu:10:51
Średnia prędkość:22.86 km/h
Maksymalna prędkość:48.70 km/h
Liczba aktywności:5
Średnio na aktywność:49.60 km i 2h 10m
Więcej statystyk
Piątek, 28 maja 2010

Majowa masa

by muszi @ 28.05.2010
Cube Ltd Custom
Dystans: 76.20 km
Teren: 0.00 km
Czas: 04:01 h
V śr.: 18.97 km/h
V max.: 48.70 km/h
Temp.: 17.0 oC

Przed południem pogoda nie zachęcała do dłuższych wycieczek rowerowy, ale później na szczęście się polepszyło. Na masę standardowo krajową dwójką i Połczyńską. Nie chciałem forsować tempa, bo lekko przeziębiony jestem, ale sprzyjające warunki atmosferyczne zaowocowały średnią nieco poniżej 26 km/h.
Sama masa była średnio udana. Było 1710 osób i niewiele policjantów przez co miejscami staliśmy nawet kwadrans :/ Wąskie ulice sprawiły, że tempo było niskie. A szkoda, bo dopisali i ludzie i pogoda. Tak więc po masie avs spadł do poziomu 15,5 km/h.
Z powrotem ta sama trasa: Świętokrzyska, Połczyńska i krajowa dwójka. Tutaj jechało się zdecydowanie najlepiej. Na szczęście niewiele świateł załapałem, przez co prawie non stop jechałem równym tempem. Równym i szybkim, bo gdyby nie postoje na skrzyżowaniach szacuję średnią na poziomie 29 km/h. Niestety ogółem jest dużo niższa...

Sobota, 15 maja 2010

3/4 setki

by muszi @ 15.05.2010
Cube Ltd Custom
Dystans: 76.50 km
Teren: 0.00 km
Czas: 02:47 h
V śr.: 27.49 km/h
V max.: 35.50 km/h
Temp.: 10.0 oC

Miałem dziś iść na rower, więc w końcu się udało. Nieplanowany wyjazd z kumplem do Wawy, ale na szczęście w miarę szybko wróciliśmy. Przed 20 byłem już na rowerze. Chciałem dziś zrobić trochę więcej kilometrów, ale za późno już było, a do tego robiło się chłodno na co nie byłem do końca przygotowany. Wyjeżdżałem w pochmurny wieczór, a wracałem bezchmurną, gwieździstą nocą. Było co podziwiać na ciemnych odcinkach, których nie brakowało. Do tego cały czas zero wiatru! Po koniec może leciuteńkie podmuszki, ale prawie niewyczuwalne. W sobotni wieczór ruch też był znikomy, nawet na głównych trasach.
Jakieś ciekawe przygody? Niestety nie. Monotonna, spokojna jazda ze stała prędkością. Jedynie w Zawadach mijałem grupkę stosunkowo młodych mężczyzn stojących pod sklepem. Jeden z nich, około 30-ki, mocno przepitym głosem zaczął krzyczeć coś, czego już dawno nie słyszałem: "Ej, koleżko! Łańcuch ci się kończy!" :D Drugi coś dopowiedział, ale już nie usłyszałem.
Na zakończenie powiem, że jestem całkiem dumny ze średniej ;)

Trasa: Błonie > Wiskitki > Sochaczew > Gawartowa Wola > Błonie

Czwartek, 13 maja 2010

Nocą we mgle

by muszi @ 13.05.2010
Cube Ltd Custom
Dystans: 25.50 km
Teren: 0.00 km
Czas: 00:58 h
V śr.: 26.38 km/h
V max.: 33.30 km/h
Temp.: 14.0 oC

Korzystając z bezdeszczowego wieczoru wybrałem się na rower. Było już ciemno, parno i mocno wiało. Do tego całkiem spora mgła. Na szczęście asfalt był już suchy, więc można było szaleć.
Na początek pojechałem standardowo przez Pass. Mimo silnego wiatru chciałem pojechać dalej niż zaplanowałem, jednak wspomnienie z zeszłego roku odciągnęło mnie od tego. Droga Cholewy-Pawłowice jest droga polną i po dużych deszczach jest tam całkiem spore błocko, w którym nie chciało mi się babrać. Natomiast prze Gawartową Wolę nie miałem ochoty jechać. Odbiłem więc na Boża Wolę.
Tam zamiast skręcić jak zawsze na Bieniewice pojechałem prosto na Bronisławów. Pierwszy raz jechałem tą drogą i... był to strzał w dziesiątkę. Przez kilkaset metrów droga wiodła przez pola, gdzie dookoła nie było ani domów ani latarni. Do tego wzdłuż niej rosły drzewa i krzewy, więc wraz z gęstą mgła skutecznie blokowały inne źródła światła. Było tak ciemno, a ja się tak rozkoszowałem jazdą, że prawie przejechałem skrzyżowanie 'T'. Gdyby nie szybka reakcja wylądowałbym w rowie :P Potem jechałem już z wiatrem i spodziewałem się, że będzie gładko i przyjemnie. Niestety myliłem się.
Bronisławów znajduje się w innym powiecie i mają całkiem przyzwoity asfalt. Gdy granice miasta się skończyły, a wraz z nimi powiat, to od razu jakoś nawierzchni drastycznie spadła. Więcej dziur niż asfaltu. Potem się trochę polepszyło, ale skrzyżowanie w Bieniewicach woła o pomstę do nieba. Na szczęście mają je w tym roku remontować. Potem jeszcze w Faszczycach była mała wpadka. Robią chodniki, więc oczywiście cała jezdnia byłą uwalona piachem i cementem.
Na sam koniec mała przygoda z policją w Błoniu. Radiowóz nie zatrzymał się przed przejazdem dla rowerów i pasami tylko bezczelnie wjechali tuż przede mną i się zatrzymali na samym środku. Widziałem jak jechali i wiedząc jak się jeździ w tym miejscu zdążyłem spokojnie wyhamować na dwa metry przed mini. Na pocieszenie mam to, że kierujący policjant dostał prosto po oczach jak się obejrzał czy nic nie jedzie (dopiero po zatrzymaniu się na przejeździe!). Może to go czegoś nauczy? W sumie to teraz żałuję, że go nie opierniczyłem :D

Trasa: Błonie > Pass > Wola Łuszczewska > Boża Wola > Bronisławów > Bieniewice > Faszczyce > Błonie

Poniedziałek, 10 maja 2010

KPN + muzyka

by muszi @ 10.05.2010
Cube Ltd Custom
Dystans: 52.70 km
Teren: 48.00 km
Czas: 02:26 h
V śr.: 21.66 km/h
V max.: 35.80 km/h
Temp.: 18.0 oC

W końcu pogoda dopisała i czas się znalazł, więc udało wybrać się do Kampinosu. Wybrałem sobie wariant hard, czyli trzy mocno zabłocone miejscówki. Aby przyjemniej się jechało wyposażyłem się w empetrójkę i zarzuciłem szybkie kawałki.
Na początek mostek na Zaborowskim przy Debłach. Ku mojemu zdziwieniu udało się przejechać nawet bez podpórki nogą. Zachęcony takimi warunkami pojechałem na Górne Błota. Tam już nie było aż tak przyjemnie, ale większość można przejechać. Tylko kilka miejscówek wymaga przeprowadzenia roweru. Niestety po przejechaniu mostka na końcu Błot okazało się, że mam kapcia. Kilkadziesiąt metrów dalej znajdują się domki dla strudzonych podróżników, więc maiłem dobrą miejscówkę na majsterkowanie. Może nie jest to długotrwała czynność, ale całe koła w błocie nie umiliły mi tego. Hydrant z wodą też jest zepsuty, więc nie było gdzie się umyć. Do tego cala chmara komarów non stop mnie atakowała. Uwinąłem się jak najszybciej i pojechałem dalej w okolice Cyganki. Tam jechałem kładkami na czarnym szlaku. Również nie było trudno i można było swobodnie przejechać. Tylko kilkanaście metrów wymagało większego sprytu. Po zjechaniu z ostatniej kładki udałem się prosto na Roztokę. Posiliłem się Marsem, popiłem super zimną puszką Pepsi i wypędzony przez komary ruszyłem dalej. Planowo chciałem przynajmniej do Kampinosu dojechać, ale jednak skróciłem trasę. Jak się okazało bardzo szczęśliwie, bo pól godziny po powrocie do domu przyszła całkiem spora wiosenna burza.
Ogólnie wycieczka udana. Szczęśliwe uniknięcie burzy i pechowy kapeć dają w sumie zero. Wiem też, że pomimo ostatnich opadów las jest przejezdny nawet w najgorszych miejscach. Do tego odcinki piaszczyste są mniej upierdliwe. Nic tylko jeździć.

Niedziela, 9 maja 2010

Po nowej "ścieżce rowerowej"

by muszi @ 10.05.2010
Cube Ltd Custom
Dystans: 17.10 km
Teren: 0.00 km
Czas: 00:39 h
V śr.: 26.31 km/h
V max.: 33.00 km/h
Temp.: 14.0 oC

Krótki wypad wieczorem. Niestety nie wziąłem ze sobą okularów i to był bardzo duży błąd. Moje oczy były kilka razy zbombardowane owadami. Już zawsze będę brał okulary jak jadę poza miasto.
Co więcej? Przejechałem się nową ścieżką pieszo-rowerową na odcinku Błonie-Bramki. Na plus zaliczam to, że nie było żadnych przerw, więc nie trzeba było wjeżdżać na szosę (dla niektórych osób bardzo ważne). Niestety jakość wykonania pozostawia już wiele do życzenia. Ruszająca się kostka, kilkunastocentymetrowe różnice poziomów między wjazdem na posesję a chodnikiem, pozarastane stare odcinki tak, że ledwo udało się ominąć kobietę z wózkiem. To i tak mało, bo od Błonia w stronę Warszawy jest znacznie gorzej ;/ Ale to opiszę niedługo na blogu.

Trasa: Błonie > Pass > Wola Łuszczewska > Bramki > Błonie