Wpisy archiwalne w kategorii

W towarzystwie

Dystans całkowity:1258.65 km (w terenie 278.50 km; 22.13%)
Czas w ruchu:67:52
Średnia prędkość:18.55 km/h
Maksymalna prędkość:52.30 km/h
Liczba aktywności:20
Średnio na aktywność:62.93 km i 3h 23m
Więcej statystyk
Sobota, 24 marca 2012

Spokojna 40-stka

by muszi @ 24.03.2012
Cube Ltd Custom
Dystans: 46.20 km
Teren: 5.00 km
Czas: 03:01 h
V śr.: 15.31 km/h
V max.: 42.20 km/h
Temp.: 14.0 oC

Rekreacyjny wypad z Iwoną. Była to jej pierwsza jazda w tym roku, więc nie forsowaliśmy tempa ani nie nabijaliśmy licznika. Ot, spokojna jazda i dobra okazja na rozmowy. Przy okazji trochę odświeżyłem dawno nieuczęszczane szlaki. Wracając spod jej domu nabiłem maksa, bo trochę wstyd, aby wynosił 21 km/h :P

Trasa: Błonie > Konstantów > Nowe Faszczyce > Stare Faszczyce > Bieniewice > Cegłów > Nowa Pułapina > Seroki > Pawłowice > Cholewy > Nowa Górna > Pass Błonie

Piątek, 29 kwietnia 2011

Masowo

by muszi @ 29.04.2011
Cube Ltd Custom
Dystans: 54.60 km
Teren: 0.00 km
Czas: 03:20 h
V śr.: 16.38 km/h
V max.: 46.20 km/h
Temp.: 18.0 oC

Kwietniowa Masa Krytyczna. Miałem jechać z kumplem, ale nie wyzdrowiał, więc masę przejechałem w towarzystwie Lavinki :) Sama masa całkiem fajna, postoje niezbyt liczne, a liczba osób zadowalająca - 1411. średnie tempo mimo wszystko na poziomie 10-11 km/h, jeśli dobrze pamiętam.
Droga powrotna to już inna bajka. Nie licząc postojów na światłach, AVS był na poziomie 30 km/h. Ogólnie drogę z Pl. Zamkowego do Błonia pokonałem w 1:05! Teraz żałuję, że nie wyzerowałem licznika :/ Na Świętokrzyskiej był nieprzyjemny incydent, ale skończyło się szczęśliwie. Jechałem ponad 40 km/h prosto przez skrzyżowanie (oczywiście na zielonym i z włączoną mocną lampką), aż nagle jakiś cieć z naprzeciwka skręcający w lewo zajechał mi drogę. Wyhamować przed nim bym nie zdążył, więc odbiłem w bok i podskakując na koleinach wyrobiłem się przed krawężnikiem. Adrenalina trochę podskoczyła... Koniec rozpamiętywania, trzeba jeździć dalej i jeszcze bardziej uważać, bo nigdy nie wiesz na jakiego idiotę trafisz na drodze.

Trasa: Kwietniowa Masa Krytyczna + Pl. Zamkowy > Świętokrzyska > Połczyńska > Ożarów Maz. > Błonie

Sobota, 23 kwietnia 2011

Świątecznie

by muszi @ 23.04.2011
Cube Ltd Custom
Dystans: 68.50 km
Teren: 48.00 km
Czas: 03:15 h
V śr.: 21.08 km/h
V max.: 36.90 km/h
Temp.: 19.0 oC

Wycieczka planowana na długą, ale bez konkretnej trasy. Przygotowany byłem na dosyć trudne warunki, ale okazało się, że przez ostatni tydzień bardzo mocno się wysuszyło w lesie i niemal każdy szlak jest przejezdny bez problemu. No ale od początku.
Na początek standardowo do Leszna i tam w las. Miałem omijać Górne Błota, ale spotkany rowerzysta wracający z tamtych okolic powiedział, że nie ma większych problemów. Długo się nie zastanawiałem i skręciłem w zielony. Od krzyżówki miałem towarzysza, więc można było sobie pogadać. Błota rzeczywiście w stanie dobrym, tylko kilka razy trzeba było zsiąść, ale nogi suche. Tylko dziewczyna jadąca z naprzeciwka nie może tego powiedzieć, bo stanęła na nieodpowiednią gałąź i po kolano się zamoczyła ;) Wspólnie dojechaliśmy do Truskawia i tam każdy ruszył w swoją stronę, a ja... zmieniłem towarzyszy.
Poznałem sympatyczną parkę, która była strasznie wesoła i czasem miewała różne głupawki, więc jazda zapowiadała się interesująco. Nie sądziłem tylko, że koleś narzuci takie tempo (jechałem w środku). Odcinek czarnym szlakiem Truskaw-Palmiry pokonaliśmy chyba z AVS'em grubo ponad 25 km/h. Nie straszne nam były rozlewiska, a zjazdy z licznych pagórków dawały sporo frajdy. Dopiero na końcu okazało się, że on zawadził gdzieś ręką o drzewo i pół dłoni miał zakrwawionej. Nie przeszkodziło im to szaleć dalej, a ja odbiłem na czerwony wokół OOŚ Sieraków.
Musiałem trochę odpocząć, więc zmniejszyłem tempo, ale ci co znają tamte tereny wiedzą, że obok piaszczystej głównej drogi prowadzi alternatywna ścieżka z dużą ilością podjazdów oraz zjazdów. Nie mogłem się oprzeć i znów trochę poszalałem. Dalej znana ścieżka po korzeniach. Czasem brakowało gruntu i trzeba było znów zsiadać i iść po workach z piasku, ale lubię ten odcinek i tamte widoki. Wracałem zielonym, a w Sierakowskim sklepie Ryś zrobiłem sobie kilkanaście minut zasłużonej przerwy.
Po odpoczynku wróciłem w okolice Palmir i znów pojechałem czarnym, tym razem do Truskawia. Stamtąd już szutrówką do Mariewa i dalej asfaltem. Wbrew temu co rano pisał ICM wiatr miałem przeciwny, więc powrót był mniej przyjemny niż się spodziewałem. Zwłaszcza na polach, którymi jechałem z Zaborowa do Łaźniewa, aby ominąć szosę. Jechałem dalej. Bywało gorzej.
Wróciłem zmęczony, ale cholernie brakowało mi takiej wyprawy. Na majówkę trzeba będzie zaplanować nową :)

Trasa: Błonie > Leszno > żółty > zielony > Zaborów Leśny > żółty > Truskaw > czarny > Palmiry > czerwony > zielony > Sieraków > zielony > Karczmisko > czarny > Truskaw > żółty rowerowy > Mariew > Zaborów > Łaźniew > Radzików > Kopytów > Błonie

Sobota, 12 marca 2011

Wiosennie

by muszi @ 12.03.2011
Cube Ltd Custom
Dystans: 33.80 km
Teren: 5.00 km
Czas: 01:45 h
V śr.: 19.31 km/h
V max.: 25.00 km/h
Temp.: 10.0 oC

Wiosna za oknem, w Kubusiu nowy osprzęt, więc przebieg wydarzeń mógł być tylko jeden. Wybrałem się z Karolem na krótką przejażdżkę po mniej uczęszczanej okolicy. W sumie wyszło na to, że obaj znaleźliśmy kilka nowych i ciekawych ścieżek.
Wygląda na to, że sezon rozpoczęty na całego. Oby tylko zima nie wróciła...

Trasa: Błonie > Kopytów > Łaźniew > Pilaszków > Umiastów > Ożarów Maz. > Płochocin > Rokitno > Błonie

Niedziela, 5 września 2010

Przed siebie

by muszi @ 05.09.2010
Cube Ltd Custom
Dystans: 55.80 km
Teren: 14.00 km
Czas: 03:06 h
V śr.: 18.00 km/h
V max.: 33.60 km/h
Temp.: 14.0 oC

Relaksujący wypad z Karolem. Trasa ustalana na bieżąco, tempo spokojne. Wpis przypadkiem skasowany, a teraz nie chce mi się opisywać raz jeszcze :P

Trasa: Błonie > Pass > Pawłowice > Skarbikowo > Szczytno > Strzyżew > Granica > niebieski > Leszno > Błonie

Czwartek, 5 sierpnia 2010

Przez cały Kampinos

by muszi @ 05.08.2010
Cube Ltd Custom
Dystans: 102.30 km
Teren: 63.00 km
Czas: 04:55 h
V śr.: 20.81 km/h
V max.: 32.70 km/h
Temp.: 26.0 oC

Wstałem dziś rano i postanowiłem zrealizować plan, który przyszedł mi do głowy jakiś czas temu. Poszedłem do sklepu, zjadłem porządne śniadanie i ruszyłem na pociąg do Warszawy. Oczywiście w pośpiechu, bo o 11 dowiedziałem się, że pociąg jest jest tymczasowa zmiana w rozkładzie i jest on kwadrans wcześniej - o 11:15. Szybko się spakowałem i ruszyłem. Oczywiście PKP nie byłoby sobą, jakby nie było opóźnień - był o 11:45 <_< No nic, ważne, że przyjechał. Ze śródmieścia metrem na Młociny i dalej już o własnych siłach.
Na początek dojazd do szlaku czerwonego, którym zamierzałem dojechać do samego końca. Do Roztoki jechało mi się po prostu super. AVS był nieco ponad 21 km/h. Od Palmir do Roztoki towarzyszył mi inny rowerzysta (bardziej zaawansowany ;) ) i podbudował moje morale. Wspólny dystans pokonaliśmy wg jego licznika z AVS ok. 22 km/h. Na prawdę tak dobrego tempa i takiej frajdy z jazdy nie miałem już dawno :) Pół godzinki pogadanki na parkingu i każdy ruszył w swoją stronę.
Z racji, że znam bardzo dobrze czerwony na odcinku Roztoka-Górki, postanowiłem przejechać ten odcinek zielonym. Średni to był wybór szczerze mówiąc. Strasznie zarośnięty, sporo miejsc mokrych i od zaj***nia pajęczyn. W ogóle już do samego końca było ich tyle, że wyglądałem jak jakiś kokon... Po drodze podczas slalomu między kałużami nie zauważyłem wystającego pieńka i miałem piękne OTB z ćwierćobrotem xD Może nie było to klasyczne OTB, bo wyleciałem wprost i w bok, tak mniej więcej 45°, ale chyba zaliczone ;) Nie zrażony i cały tak samo jak i rower, ruszyłem dalej. W Górkach mały postój na uzupełnienie płynów i mała przekąskę.
Do samego końca jechałem już czerwonym. Muszę powiedzieć, że ten odcinek jest znacznie mniej przyjazny. Mniej wyjeżdżone ścieżki, przez co gorzej się jedzie. Nie ma także bocznych szlaków omijających piaszczyste odcinki, dzięki czemu trzeba się babrać w piaskownicy. Do tego dużo gałęzi i wspomnianych pajęczyn. W ogóle chyba prawie nikt tam nie jeździ, bo ślady kół mogłem policzyć na palcach jednej ręki. Za to las miejscami jest bajeczny :)
Gdy dojechałem do końca Kampinosu (mieścina Wilcze Tułowskie) miałem na liczniku 63,85 km, przy czym tylko pierwszych 5 km z Młocin było po szosie. AVS na poziomie 20,2 km/j więc trochę spadł :/
Wracałem już prawie samym asfaltem, tylko gdzieniegdzie zjeżdżałem z niego. Pomysł powrotu rowerem, a nie pociągiem z Sochaczewa nie był zły, jednak wiatr i dużo odcinków pod górkę nie pozwoliły mi spokojnie jechać.

Trasa: Młociny > czerwony rowerowy > Wólka Węglowa > żółty > zielony > czerwony > Roztoka > zielony > Górki > czerwony > Wilcze Tułowskie > Konary > Wola Pasikońska > Zawady > Pawłowice > Cholewy > Nowa Górna > Pass > Błonie

Poniedziałek, 2 sierpnia 2010

Palmiry

by muszi @ 02.08.2010
Cube Ltd Custom
Dystans: 52.80 km
Teren: 24.00 km
Czas: 03:02 h
V śr.: 17.41 km/h
V max.: 38.90 km/h
Temp.: 26.0 oC

Drugie wspólne podejście do Palmir. Poprzednim razem Karol złapał gumę kilka km przed celem podróży i nie byliśmy na samym cmentarzu. Tym razem też były pewne przygody, ale nie związane z rowerem. Nie mniej na Roztoce Karol dał upust swojej fantazji krawca i udało się jechać dalej w pełnym i sprawnym ekwipunku ;)
Od Leszna jechaliśmy lasem, bo i przyjemniej i omija się ruchliwą szosę. Leśne ścieżki były całkiem sympatyczne i przyjemnie się jeździło z niewielkimi wyjątkami. Zjazdy z górek przy Roztoce i Palmirach były całkiem przyjemne ;) Coraz większą ochotę mam na jakiegoś fulla, najlepiej enduro niż XC...
W drodze powrotnej sprawdziliśmy przejezdność czarnego przy Cygance. Było znacznie lepiej niż kilka miesięcy temu. Na rowerze prawie bez problemów da radę przejechać całość szlaku. Piesi turyści musieli jednak rezygnować ze spaceru. Dalej jechaliśmy już szosą, aby było szybciej, bo przed 19 musiałem być w domu.
Ogólnie wyjazd udany i z małą, oryginalną przygodą ;) Karol powoli oswaja się z nowym rowerem i liczymy, że z każdą jazdą będzie coraz lepiej.



Trasa: Błonie > Leszno > żółty > czerwony > Roztoka >czerwony > Palmiry > czarny > Truskaw > Marwiew > Zaborów > Kopytów > Błonie

Niedziela, 18 lipca 2010

Deszczowo

by muszi @ 18.07.2010
Cube Ltd Custom
Dystans: 42.80 km
Teren: 8.00 km
Czas: 02:15 h
V śr.: 19.02 km/h
V max.: 32.70 km/h
Temp.: 23.0 oC

Temperatura opadła, rano trochę popadało, kumpel zakupił nowy rower, wiec trzeba było pojechać i go przetestować. Na początek zaplanowaliśmy nie za długa trasę. Jednak z racji dobrego samopoczucia plany się zmieniły w trakcie.
Trudno opisać dokładnie trasę, bo jeździliśmy na oślep. Większość po asfalcie lub ścieżkach rowerowych, ale były także pola, łąki i las. W sumie Prawie wszystko co można spotkać w tych okolicach. Do Milanówka co jakiś czas był delikatny deszczyk, ale po ostatnich upałach był on jak zbawienie, więc bardzo przyjemnie się jechało. Potem złapał nas już większy deszcz, więc dojechaliśmy na deptak w Grodzisku i usiedliśmy pod parasolem w jakimś pubie. Napiliśmy się herbaty, pogadaliśmy i wróciliśmy, bo przestało padać.
Kumpel z roweru jest bardzo zadowolony. Po przesiadce w dosyć wiekowego Gianta różnica jest oczywiście znacząca. Musi się przyzwyczaić do kilku rzeczy, ale dobrze mu się jeździ. Nawet uznał, że siodełko wbrew pozorom jest w miarę wygodne i tyłek nie boli jak przypuszczał. Acha, jego rower to Merida Matts TFS XC 500-V.

PS. Co oznacza taki znak? Uwaga na jeże i wiewiórki? :D Pierwszy raz taki widzieliśmy.


Trasa: Błonie > Milęcin > Brwinów > Podkowa Leśna > Owczarnia > Milanówek > Grodzisk Maz. > Żuków > Rokitno > Błonie

Sobota, 5 czerwca 2010

KPN z kumplami

by muszi @ 05.06.2010
Cube Ltd Custom
Dystans: 113.70 km
Teren: 29.00 km
Czas: 05:35 h
V śr.: 20.36 km/h
V max.: 42.20 km/h
Temp.: 22.0 oC

Po wielu dniach ustalania terminu, czekania na pogodę i czekania na ludzi w końcu udało się wybrać w kilka osób na rower do Kampinosu. Niestety było nas tylko czterech: Bartek, Jacek, Marcin i ja. Bartek wyposażony był w szesnastoletniego Rometa. Jednak nie śmiejcie się, ten rower na prawdę jest niezniszczalny i daje radę! Marcin natomiast miał fula, więc poszedł na łatwiznę ;)
Ale wracając do samej jazdy. Najpierw musiałem się dostać do stolicy. Tym razem nietypowo, bo przez Strzykuly. Swoją drogą super ścieżkę rowerową zrobili na odcinku Strzykuły <> Zielonki Parcele. Szeroka, z niefazowanej kostki. Sama przyjemność z jazdy. Potem zawitałem w sklepie rowerowym na Górczewskiej, a następnie na Rondo Wolnego Tybety po Jacka i Marcina. Z nimi na Młociny po Bartka. Jak już byliśmy wszyscy, to przez Wólkę w las.
najpierw żółtym, potem czarnym do Sierakowa i zielonym na odpoczynek w Pociesze. Tu zagadał do nas fajny koleś. Był na biegunie, wykłada na Wacie, może nam załatwić tam studia od razu na piątym roku z tematem dyplomu, zna Kamińskiego, Jaruzelski przychodzi do niego na herbatę i ma zastąpić Komorowskiego na jego stanowisku :D Pytał się jacy to wykładowcy są na Polibudzie, więc Marcin spytał się go czy zna dr Nawrockiego, wykładowcę matmy. Oczywiście go zna i przytaknął, że ma czarne włosy. Pewnie was nie zdziwi fakt, że na prawdę jest całkowicie siwy od wielu lat :D Było jeszcze wiele opowiastek, ale nie pamiętam, bo śmiech go zagłuszał xD Jak do nas podszedł do domku, to szybko się zwinęliśmy w stronę Palmir.
W Palmirach odbiliśmy na czerwony, aby pomału wracać. Tu droga już znacznie mniej przyjemna i zarośnięta. Od pewnego momentu napotkaliśmy spore rozlewiska, których za nic nie dało się ominąć. Marcin na ochotnika pojechał pierwszy i oznajmił nam w pewnej chwili: "Spoko, nie jest tak głęboko... cholera!" - i był po piasty w wodzie :D Ponieważ nie mieliśmy ochoty wracać, a komary nie zachęcały do postojów ruszyliśmy za nim. Po kilku przeprawach każdy miał buty pełne wody. Potem spotkaliśmy jakiegoś faceta, co mieszkał w pobliżu i poinformował nas, że dalej jest jeszcze gorzej, bo wylała Wilcza Struga i raczej nie przejedziemy. Poradził skręcić koło transformatora w prawo, aby wyjechać z lasu i wrócić kilka kilometrów dalej. Oczywiście transformatora nie było, lub był dobrze schowany i pojechaliśmy dalej. Po tym jak Marcin przejechał ok 40 metrów śpiewając "jestem łodzią podwodną" stwierdziliśmy, ze chyba trzeba było wcześniej skręcić :P Tak też zrobiliśmy. Dojechaliśmy do Izabelina-Dziekanówka i zrobiliśmy sobie dłuższą przerwę - Jacek palacz już nie miał za bardzo siły i wszyscy przy okazji wysuszyli buty. Tym razem nikt nam nie umilał odpoczynku co nas bardzo cieszyło.
Po odpoczynku ruszyliśmy zielonym rowerowym, potem do szosy i przez Wólkę na Młociny. Tam się rozstaliśmy i każdy pojechał w swoją stronę. Ja odwiedziłem Madzię na Chomiczówce, odpocząłem i ruszyłem do domu. Ponieważ mój tyłek już nie miał ochoty na wertepy pojechałem Powstańców do Połczyńskiej i prosto do Błonia. Ku lekkiemu zaskoczeniu jechało mi się szybko i całkiem przyjemnie.
Ogólnie wycieczka udana, z przygodami, a każdy uczestnik zadowolony. Bilans wypitych przeze mnie płynów to: 1,5 litra Powerade'a, 0,5 Coli, 0,5 Nestea i 0,5-1,0 różności w domu. Wróciłem pozytywnie zmęczony :)

Trasa:
Cz.1: Błonie > Święcice > Pogroszew > Strzykuły > Stare Babice > Górczewska > Prymasa Tysiąclecia
Cz.2: Metro Młociny > Arkuszowa > Estrady > zółty > czarny > Sieraków > zielony > niebieski > Palmiry > czerwony > jakaś leśna droga > Izabelin-Dziekanówek > zielony rowerowy > jakieś tam ulice > Arkuszowa > Metro Młociny > Chomiczówka
Cz.3: Conrada > Powstańców Śląskich > Połczyńska > Błonie

Piątek, 28 maja 2010

Majowa masa

by muszi @ 28.05.2010
Cube Ltd Custom
Dystans: 76.20 km
Teren: 0.00 km
Czas: 04:01 h
V śr.: 18.97 km/h
V max.: 48.70 km/h
Temp.: 17.0 oC

Przed południem pogoda nie zachęcała do dłuższych wycieczek rowerowy, ale później na szczęście się polepszyło. Na masę standardowo krajową dwójką i Połczyńską. Nie chciałem forsować tempa, bo lekko przeziębiony jestem, ale sprzyjające warunki atmosferyczne zaowocowały średnią nieco poniżej 26 km/h.
Sama masa była średnio udana. Było 1710 osób i niewiele policjantów przez co miejscami staliśmy nawet kwadrans :/ Wąskie ulice sprawiły, że tempo było niskie. A szkoda, bo dopisali i ludzie i pogoda. Tak więc po masie avs spadł do poziomu 15,5 km/h.
Z powrotem ta sama trasa: Świętokrzyska, Połczyńska i krajowa dwójka. Tutaj jechało się zdecydowanie najlepiej. Na szczęście niewiele świateł załapałem, przez co prawie non stop jechałem równym tempem. Równym i szybkim, bo gdyby nie postoje na skrzyżowaniach szacuję średnią na poziomie 29 km/h. Niestety ogółem jest dużo niższa...