Wpisy archiwalne w kategorii

Kampinos

Dystans całkowity:2631.63 km (w terenie 1474.50 km; 56.03%)
Czas w ruchu:124:38
Średnia prędkość:21.11 km/h
Maksymalna prędkość:51.50 km/h
Liczba aktywności:47
Średnio na aktywność:55.99 km i 2h 39m
Więcej statystyk
Sobota, 5 czerwca 2010

KPN z kumplami

by muszi @ 05.06.2010
Cube Ltd Custom
Dystans: 113.70 km
Teren: 29.00 km
Czas: 05:35 h
V śr.: 20.36 km/h
V max.: 42.20 km/h
Temp.: 22.0 oC

Po wielu dniach ustalania terminu, czekania na pogodę i czekania na ludzi w końcu udało się wybrać w kilka osób na rower do Kampinosu. Niestety było nas tylko czterech: Bartek, Jacek, Marcin i ja. Bartek wyposażony był w szesnastoletniego Rometa. Jednak nie śmiejcie się, ten rower na prawdę jest niezniszczalny i daje radę! Marcin natomiast miał fula, więc poszedł na łatwiznę ;)
Ale wracając do samej jazdy. Najpierw musiałem się dostać do stolicy. Tym razem nietypowo, bo przez Strzykuly. Swoją drogą super ścieżkę rowerową zrobili na odcinku Strzykuły <> Zielonki Parcele. Szeroka, z niefazowanej kostki. Sama przyjemność z jazdy. Potem zawitałem w sklepie rowerowym na Górczewskiej, a następnie na Rondo Wolnego Tybety po Jacka i Marcina. Z nimi na Młociny po Bartka. Jak już byliśmy wszyscy, to przez Wólkę w las.
najpierw żółtym, potem czarnym do Sierakowa i zielonym na odpoczynek w Pociesze. Tu zagadał do nas fajny koleś. Był na biegunie, wykłada na Wacie, może nam załatwić tam studia od razu na piątym roku z tematem dyplomu, zna Kamińskiego, Jaruzelski przychodzi do niego na herbatę i ma zastąpić Komorowskiego na jego stanowisku :D Pytał się jacy to wykładowcy są na Polibudzie, więc Marcin spytał się go czy zna dr Nawrockiego, wykładowcę matmy. Oczywiście go zna i przytaknął, że ma czarne włosy. Pewnie was nie zdziwi fakt, że na prawdę jest całkowicie siwy od wielu lat :D Było jeszcze wiele opowiastek, ale nie pamiętam, bo śmiech go zagłuszał xD Jak do nas podszedł do domku, to szybko się zwinęliśmy w stronę Palmir.
W Palmirach odbiliśmy na czerwony, aby pomału wracać. Tu droga już znacznie mniej przyjemna i zarośnięta. Od pewnego momentu napotkaliśmy spore rozlewiska, których za nic nie dało się ominąć. Marcin na ochotnika pojechał pierwszy i oznajmił nam w pewnej chwili: "Spoko, nie jest tak głęboko... cholera!" - i był po piasty w wodzie :D Ponieważ nie mieliśmy ochoty wracać, a komary nie zachęcały do postojów ruszyliśmy za nim. Po kilku przeprawach każdy miał buty pełne wody. Potem spotkaliśmy jakiegoś faceta, co mieszkał w pobliżu i poinformował nas, że dalej jest jeszcze gorzej, bo wylała Wilcza Struga i raczej nie przejedziemy. Poradził skręcić koło transformatora w prawo, aby wyjechać z lasu i wrócić kilka kilometrów dalej. Oczywiście transformatora nie było, lub był dobrze schowany i pojechaliśmy dalej. Po tym jak Marcin przejechał ok 40 metrów śpiewając "jestem łodzią podwodną" stwierdziliśmy, ze chyba trzeba było wcześniej skręcić :P Tak też zrobiliśmy. Dojechaliśmy do Izabelina-Dziekanówka i zrobiliśmy sobie dłuższą przerwę - Jacek palacz już nie miał za bardzo siły i wszyscy przy okazji wysuszyli buty. Tym razem nikt nam nie umilał odpoczynku co nas bardzo cieszyło.
Po odpoczynku ruszyliśmy zielonym rowerowym, potem do szosy i przez Wólkę na Młociny. Tam się rozstaliśmy i każdy pojechał w swoją stronę. Ja odwiedziłem Madzię na Chomiczówce, odpocząłem i ruszyłem do domu. Ponieważ mój tyłek już nie miał ochoty na wertepy pojechałem Powstańców do Połczyńskiej i prosto do Błonia. Ku lekkiemu zaskoczeniu jechało mi się szybko i całkiem przyjemnie.
Ogólnie wycieczka udana, z przygodami, a każdy uczestnik zadowolony. Bilans wypitych przeze mnie płynów to: 1,5 litra Powerade'a, 0,5 Coli, 0,5 Nestea i 0,5-1,0 różności w domu. Wróciłem pozytywnie zmęczony :)

Trasa:
Cz.1: Błonie > Święcice > Pogroszew > Strzykuły > Stare Babice > Górczewska > Prymasa Tysiąclecia
Cz.2: Metro Młociny > Arkuszowa > Estrady > zółty > czarny > Sieraków > zielony > niebieski > Palmiry > czerwony > jakaś leśna droga > Izabelin-Dziekanówek > zielony rowerowy > jakieś tam ulice > Arkuszowa > Metro Młociny > Chomiczówka
Cz.3: Conrada > Powstańców Śląskich > Połczyńska > Błonie

Poniedziałek, 10 maja 2010

KPN + muzyka

by muszi @ 10.05.2010
Cube Ltd Custom
Dystans: 52.70 km
Teren: 48.00 km
Czas: 02:26 h
V śr.: 21.66 km/h
V max.: 35.80 km/h
Temp.: 18.0 oC

W końcu pogoda dopisała i czas się znalazł, więc udało wybrać się do Kampinosu. Wybrałem sobie wariant hard, czyli trzy mocno zabłocone miejscówki. Aby przyjemniej się jechało wyposażyłem się w empetrójkę i zarzuciłem szybkie kawałki.
Na początek mostek na Zaborowskim przy Debłach. Ku mojemu zdziwieniu udało się przejechać nawet bez podpórki nogą. Zachęcony takimi warunkami pojechałem na Górne Błota. Tam już nie było aż tak przyjemnie, ale większość można przejechać. Tylko kilka miejscówek wymaga przeprowadzenia roweru. Niestety po przejechaniu mostka na końcu Błot okazało się, że mam kapcia. Kilkadziesiąt metrów dalej znajdują się domki dla strudzonych podróżników, więc maiłem dobrą miejscówkę na majsterkowanie. Może nie jest to długotrwała czynność, ale całe koła w błocie nie umiliły mi tego. Hydrant z wodą też jest zepsuty, więc nie było gdzie się umyć. Do tego cala chmara komarów non stop mnie atakowała. Uwinąłem się jak najszybciej i pojechałem dalej w okolice Cyganki. Tam jechałem kładkami na czarnym szlaku. Również nie było trudno i można było swobodnie przejechać. Tylko kilkanaście metrów wymagało większego sprytu. Po zjechaniu z ostatniej kładki udałem się prosto na Roztokę. Posiliłem się Marsem, popiłem super zimną puszką Pepsi i wypędzony przez komary ruszyłem dalej. Planowo chciałem przynajmniej do Kampinosu dojechać, ale jednak skróciłem trasę. Jak się okazało bardzo szczęśliwie, bo pól godziny po powrocie do domu przyszła całkiem spora wiosenna burza.
Ogólnie wycieczka udana. Szczęśliwe uniknięcie burzy i pechowy kapeć dają w sumie zero. Wiem też, że pomimo ostatnich opadów las jest przejezdny nawet w najgorszych miejscach. Do tego odcinki piaszczyste są mniej upierdliwe. Nic tylko jeździć.

Poniedziałek, 26 kwietnia 2010

Na chwilę do lasu

by muszi @ 26.04.2010
Cube Ltd Custom
Dystans: 26.00 km
Teren: 11.00 km
Czas: 01:10 h
V śr.: 22.29 km/h
V max.: 36.50 km/h
Temp.: 19.0 oC

Krótka wyprawa do lasu przy okazji której sprawdziłem nowe ustawienie amora. Droga do lasu średnio przyjemna. Najpierw sytuacja, w której jakiś cieć wyjechał mi dostawczym przed nos i musiałem awaryjnie zjechać z drogi. Udało się go wyprzedzić i pokazać stosunkowo kulturalny gest, a pod nosem poszła mniej kulturalna wiązanka ;) Przynajmniej przeprosił za swój wybryk. Następnie niemiła podróż drogą wojewódzką nr 579. Często nią jeżdżę, ale nie mogę jakoś przywyknąć. Dziur jak w serze szwajcarskim, koleiny, że pedałem można zawadzić i nowe łaty, które wystają dobrych kilka centymetrów ponad poziom jezdni. Gorzej się jedzie niż leśnymi ścieżkami, a oni w sierpniu chcą puścić tą drogą Tour de Pologne :O
Po lesie również szybko i przyjemnie. Znalazłem mały skrót, który przy okazji omija spory kawałek piaszczystej drogi. Niestety powrót był cholernie męczący. 7 km szosą przez pola gdzie nic nie osłaniało przed wiatrem. Cholernie silnym wiatrem prosto w twarz. Ten krótki odcinek wymęczył mnie znacznie bardziej niż wycieczka do stolicy. Fakt, że nie oszczędzałem się ;)

Niedziela, 18 kwietnia 2010

Nad Wisłę przez KPN

by muszi @ 18.04.2010
Cube Ltd Custom
Dystans: 78.90 km
Teren: 47.00 km
Czas: 03:47 h
V śr.: 20.85 km/h
V max.: 34.80 km/h
Temp.: 13.0 oC

Kolejna spontaniczna trasa. Najpierw miało być krótko w okolice Roztoki, bo po wczorajszym dniu lekko obolały byłem. Jednak pogoda była super i jechało się przyjemnie, więc wydłużyłem trasę do Starej Dąbrowy na tamtejsze pagórki (szlak niebieski). Po ich pokonaniu było mi mało i udałem się w stronę Piasków Królewskich, gdzie mnie jeszcze nie było. Skoro już byłem na skraju Puszczy, to wybrałem się do Secymina nad Wisłę, bo dawno jej nie widziałem nie licząc odcinka warszawskiego ;) Odczuwając już zmęczenie miałem wracać szosą 579, ale dość silny wiatr wybił mi ten pomysł z głowy. Udałem się do Leoncina, tam na szlak żółty i prosto do Leszna.
W drodze powrotnej spotkałem sympatyczną grupę ludzi na koniach, których serdecznie pozdrawiam :)

Trasa: Błonie > Leszno > żółty > niebieski > Secemin > Gniewniewice > Leoncin > zółty > Leszno > Błonie

Środa, 7 kwietnia 2010

KPN po świetach

by muszi @ 07.04.2010
Cube Ltd Custom
Dystans: 39.50 km
Teren: 23.50 km
Czas: 01:44 h
V śr.: 22.79 km/h
V max.: 38.50 km/h
Temp.: 11.0 oC

Pogoda sprzyja, to trzeba było wyjść na rower spalić choć część tego co się zjadło przez Wielkanoc ;) Jakoś nie miałem ochoty za bardzo szarżować, więc tempo nie za duże. Czasowo tez byłem ograniczony, więc niewiele km zrobione. Planowo chciałem jechać inną trasą, ale postanowiłem sprawdzić jak wygląda kolejna przeprawa przez Kanał Zaborowski, ta przy Ławach ("Wieć-widmo"). Tu akurat jest sucho i całość jest łatwo przejezdna. Nie trzeba się bawić w przeprowadzanie roweru ani nie ubabrzemy się błockiem. Przy samej przeprawie widać było działalności bobrów (foto). Niedaleko było widać tamę. Niestety dziś akurat nie wziąłem aparatu, więc tylko jedno zdjęcie z telefonu. Następnym razem jak będę w tamtych okolicach postaram się o więcej zdjęć.
W drodze powrotnej było się super. Przy wietrze w plecy i równym asfalcie jechało się przyjemnie na poziomie 35-40 km/h. Aż żałuję, że nie mam szosówki...



Piątek, 2 kwietnia 2010

Jeszcze raz las

by muszi @ 02.04.2010
Cube Ltd Custom
Dystans: 58.30 km
Teren: 33.00 km
Czas: 02:42 h
V śr.: 21.59 km/h
V max.: 36.50 km/h
Temp.: 10.0 oC

Pogoda jeszcze sprzyja, więc trzeci raz w ciągu czterech dni postanowiłem wybrać się do Kampinosu. Tym razem chciałem ominąć wszelkie rozlewiska i bagna. Niestety nie udało się. Na pierwsze wpadłem w jedno na szlaku czerwonym na północ od Zamczyska. Drugie, znacznie gorsze, było na szlaku czarnym w okolicy Cyganki (foto). Trochę się upaprałem, ale zabawa była przednia :D W międzyczasie podczas postoju na Roztoce odbyłem miła pogawędkę z napotkanym rowerzystą, który notabene tez miał Cuba i to bardzo podobnego. Humor popsuł mi silny wiatr, deszcz w twarz i ziąb 5 kilometrów przed domem. Ponieważ nie byłem przygotowany na taką pogodę, to trochę mnie przewiało i wyziębiło. Mimo wszystko wypad uznaję za całkowicie udany :)

Na koniec fotki (dwie pierwsze z czarnego szlaku) i trasa:


Czwartek, 1 kwietnia 2010

Rekreacyjnie przez las

by muszi @ 01.04.2010
Cube Ltd Custom
Dystans: 43.90 km
Teren: 19.50 km
Czas: 02:45 h
V śr.: 15.96 km/h
V max.: 28.40 km/h
Temp.: 15.0 oC

Kumpel chciał zacząć sezon rowerowy, więc postanowiliśmy wybrać się do lasu. Pogoda była sprzyjająca - nie przeszkadzający wiatr i znośna temperatura. W przeciwieństwie do poprzedniej wyprawy zadecydowałem, aby wybrać się szlakiem na wschód od Leszna licząc, że będzie on przejezdny. No i niestety przeprawa przez Kanał Zaborowski (szlak żółty na wschód od Łubca) nie była przyjazna. Dużo wody, błota i tylko rozłożone gałęzie pomogły przeprawić się na drugą stronę (zdjęcie). Tempo nie było zbyt duże, ale bardziej zależało nam na przyjemnej jeździe niż szarżowaniu przez las ;)


Trasa:

Wtorek, 30 marca 2010

Kampinos po raz pierwszy

by muszi @ 30.03.2010
Cube Ltd Custom
Dystans: 42.80 km
Teren: 15.50 km
Czas: 01:55 h
V śr.: 22.33 km/h
V max.: 30.50 km/h
Temp.: 18.0 oC

Od wielu dni mamy śliczną pogodę, więc postanowiłem wybrać się do Kampinosu po raz drugi, tym razem z zamiarem pojeżdżenia w lesie. No i udało się. Warunki są fantastyczne. Ziemia jest na tyle sucha, że nie ma błota i kałuż (nie liczę terenów podmokłych) i na tyle wilgotna, aby nie było dużych ilości nieprzejezdnego piachu. Do tego brak robactwa, przyjemna pogoda i odgłosy ptaków. Tylko trochę zieleni jeszcze brakuje ;)
Sama jazda przez las jak można sądzić była czystą przyjemnością. Kondycja w prawdzie nie ta, co kilka miesięcy temu, ale niewiele brakuje. Wyposażony w aparat zrobiłem kilka niezłych fotek. Niektóre możecie obejrzeć poniżej.

Trasa: Błonie > Leszno > szlak żółty > czerwony > niebieski > żółty > Kampinos > Podkampinos > Gawartowa Wola > Nowy Łuszczewek > Pass > Błonie

Piątek, 19 marca 2010

Próba Kampinosu

by muszi @ 20.03.2010
Cube Ltd Custom
Dystans: 33.20 km
Teren: 0.50 km
Czas: 01:21 h
V śr.: 24.59 km/h
V max.: 36.40 km/h
Temp.: 10.0 oC

Mimo zmęczonych mięśni po wczorajszym wypadzie skusiłem się na kolejną wyprawę. Chciałem sprawdzić jak wygląda Kampinos i sobie trochę pojeździć po lesie, jednak szybko porzuciłem te plany. Przez kilkadziesiąt metrów na zmianę był śnieg, lód i błoto. Nie sprzyjało to komfortowej jeździe, więc zawróciłem. Niestety na okolicznych polach nie było lepiej. Dość silny wiatr w twarz nie pozwalał na przyjemną jazdę, a nie chciałem przeciążać dodatkowo mięśni. Mimo wszystko całkiem przyjemnie się jeździło, a GPS w Nokii E66 sprawuje się bardzo dobrze. Teraz czekam na uchwyt rowerowy i będę happy ^^

Trasa: Błonie > Leszno > Czarnów > Gawartowa Wola > Nowy Łuszczewek > Pass > Bieniewice > Błonie

Sobota, 5 grudnia 2009

Przez Górne Błota

by muszi @ 05.12.2009
Cube Ltd Custom
Dystans: 51.10 km
Teren: 32.00 km
Czas: 02:18 h
V śr.: 22.22 km/h
V max.: 33.80 km/h
Temp.: 2.0 oC

Korzystając z przyjaznego grudnia i chcąc zaspokoić ciekawość jak teraz wyglądają Górne Błota, postanowiłem się tam wybrać. Co mnie zaskoczyło to spora liczba ludzi. Najpierw grupka pieszych odpoczywająca pod daszkiem na skrzyżowaniu szlaku żółtego i zielonego. Chwilę potem na szlaku zielonym rowerzysta w białym kasku. Przed Błotami syn ok 25 lat z ojcem szli sobie z plecakami. Dalej na żółtym szlaku na ławeczkach przy jakimś pomniku odpoczywała para z rowerami, a kilkadziesiąt metrów dalej zbliżali się piechotą starsi ludzie, chyba małżeństwo. Przed Roztoką na czerwonym szlaku spotkałem jeszcze jednego starszego pana jak szedł z kijkami trekkingowymi. Tylu turystów podczas jednej wyprawy rowerowej nawet w lato nie udało mi się spotkać.
Ale wracając do głównego celu wyprawy. Ci co byli, to wiedzą jak wyglądają Górne Błota, a resztę zapraszam do obejrzenia zdjęć. Kupa błota i wody, strumyczki przecinające ścieżkę i gałęzie ułatwiające przejście. Są miejsca, gdzie trzeba wziąć rower w rękę i przejść po kłodzie. W innych służy on jako podparcie przy przejściu po niestabilnych gałęziach. Co odważniejsi mogą spróbować pokonać cała lub prawie całą trasę nie zsiadając z roweru (patrząc na ślady byli tacy śmiałkowie), ale woda po piasty, mokre buty i ugrzęźnięcie w kilku miejscach murowane. Po pokonaniu ostatniego bajorka tarcze jak i cały rower były mokre i zabłocone, kaseta nie obracała się w tył, a buty nie wpinały się w zatrzaski. Tak oto kontynuowałem podróż. Idę go teraz wyczyścić.

Trasa: Błonie > Leszno > żółty > zielony > niebieski > żółty > czerwony > Roztoka > czerwony > żółty > Leszno > Rochale > Błonie

Na koniec zapraszam na kilka zdjęć z ciekawszymi przeprawami, które pokonywałem na różne sposoby:
Album z pokazem slajdów