Dwa dni temu załatwiłem sobie trzy szwy na palcu wskazującym. Palec póki co nie jest w pełni sprawny, ale trzymać kierownicę mogę. Nawet manetkę nim obsługuję, więc nie jest źle. Jazdy w terenie nie ryzykowałem jednak (ograniczony zakres ruchu i brak mocnego chwytu), ale po asfalcie nie było problemu. Trasa trochę krótka, bo w połowie zadzwoniła Marta, aby pójść na piwo i pogadać. Do tego obecna pogoda sprawia, że chwila postoju i wyglądamy jakbyśmy wyszli z basenu i odechciewa się dalszej jazdy. Przy okazji sprawdziłem nocą drogę dla rowerów (Bramki - Błonie) i jest fatalnie. Zarośnięte trawą, gałęzie na wysokości głowy, duże nierówności itp. Bez jazdy z dobrym oświetleniem nie zaryzykowałbym tam jazdy ponad 10-15 km/h. Szkoda tych kilku skrzyżowań i fatalnej ścieżki, bo AVS spokojnie byłby ponad 30 km/h...
Wysłano mnie w okolice Leszna abym obczaił czy jest tam pewien sklep i ewentualnie zdobył dane kontaktowe. Przy okazji jak już wsiadłem na rower to postanowiłem zwiedzić trochę okolicy. Pogoda całkiem sympatyczna, ale wiatr dawał się we znaki. Mimo tego jechało się całkiem przyjemnie. Nie licząc jakości polskich dróg, zwłaszcza w okolicy Pilaszkowa :/ Przynajmniej wiem których tras unikać. Na koniec przejechałem przez miasto zobaczyć co ciekawego się dzieje, bo odbywają się coroczne Dni Błonia.
Korzystając z bezdeszczowego wieczoru wybrałem się na rower. Było już ciemno, parno i mocno wiało. Do tego całkiem spora mgła. Na szczęście asfalt był już suchy, więc można było szaleć. Na początek pojechałem standardowo przez Pass. Mimo silnego wiatru chciałem pojechać dalej niż zaplanowałem, jednak wspomnienie z zeszłego roku odciągnęło mnie od tego. Droga Cholewy-Pawłowice jest droga polną i po dużych deszczach jest tam całkiem spore błocko, w którym nie chciało mi się babrać. Natomiast prze Gawartową Wolę nie miałem ochoty jechać. Odbiłem więc na Boża Wolę. Tam zamiast skręcić jak zawsze na Bieniewice pojechałem prosto na Bronisławów. Pierwszy raz jechałem tą drogą i... był to strzał w dziesiątkę. Przez kilkaset metrów droga wiodła przez pola, gdzie dookoła nie było ani domów ani latarni. Do tego wzdłuż niej rosły drzewa i krzewy, więc wraz z gęstą mgła skutecznie blokowały inne źródła światła. Było tak ciemno, a ja się tak rozkoszowałem jazdą, że prawie przejechałem skrzyżowanie 'T'. Gdyby nie szybka reakcja wylądowałbym w rowie :P Potem jechałem już z wiatrem i spodziewałem się, że będzie gładko i przyjemnie. Niestety myliłem się. Bronisławów znajduje się w innym powiecie i mają całkiem przyzwoity asfalt. Gdy granice miasta się skończyły, a wraz z nimi powiat, to od razu jakoś nawierzchni drastycznie spadła. Więcej dziur niż asfaltu. Potem się trochę polepszyło, ale skrzyżowanie w Bieniewicach woła o pomstę do nieba. Na szczęście mają je w tym roku remontować. Potem jeszcze w Faszczycach była mała wpadka. Robią chodniki, więc oczywiście cała jezdnia byłą uwalona piachem i cementem. Na sam koniec mała przygoda z policją w Błoniu. Radiowóz nie zatrzymał się przed przejazdem dla rowerów i pasami tylko bezczelnie wjechali tuż przede mną i się zatrzymali na samym środku. Widziałem jak jechali i wiedząc jak się jeździ w tym miejscu zdążyłem spokojnie wyhamować na dwa metry przed mini. Na pocieszenie mam to, że kierujący policjant dostał prosto po oczach jak się obejrzał czy nic nie jedzie (dopiero po zatrzymaniu się na przejeździe!). Może to go czegoś nauczy? W sumie to teraz żałuję, że go nie opierniczyłem :D
Trasa: Błonie > Pass > Wola Łuszczewska > Boża Wola > Bronisławów > Bieniewice > Faszczyce > Błonie
Krótki wypad wieczorem. Niestety nie wziąłem ze sobą okularów i to był bardzo duży błąd. Moje oczy były kilka razy zbombardowane owadami. Już zawsze będę brał okulary jak jadę poza miasto. Co więcej? Przejechałem się nową ścieżką pieszo-rowerową na odcinku Błonie-Bramki. Na plus zaliczam to, że nie było żadnych przerw, więc nie trzeba było wjeżdżać na szosę (dla niektórych osób bardzo ważne). Niestety jakość wykonania pozostawia już wiele do życzenia. Ruszająca się kostka, kilkunastocentymetrowe różnice poziomów między wjazdem na posesję a chodnikiem, pozarastane stare odcinki tak, że ledwo udało się ominąć kobietę z wózkiem. To i tak mało, bo od Błonia w stronę Warszawy jest znacznie gorzej ;/ Ale to opiszę niedługo na blogu.
Miała być krótka przejażdżka po mieście dla przewietrzenia się, a wyszła całkiem przyzwoita wyprawa. Pogoda była prawie idealna - lekko chłodno, sucho i bezwietrznie. Trasę wybierałem na bieżąco decydując się niekiedy tuż przed zakrętem. Byłoby pewnie dłużej, gdyby nie słabe baterie i obawa, że mogę wracać nie widząc drogi przed sobą. A propos oświetlenia, to muszę napisać to raz jeszcze: nocna jazda z Pavą jest po prostu super! Mając taką lampkę aż chce się jeździć po najciemniejszych drogach :)
Od wielu dni mamy śliczną pogodę, więc postanowiłem wybrać się do Kampinosu po raz drugi, tym razem z zamiarem pojeżdżenia w lesie. No i udało się. Warunki są fantastyczne. Ziemia jest na tyle sucha, że nie ma błota i kałuż (nie liczę terenów podmokłych) i na tyle wilgotna, aby nie było dużych ilości nieprzejezdnego piachu. Do tego brak robactwa, przyjemna pogoda i odgłosy ptaków. Tylko trochę zieleni jeszcze brakuje ;) Sama jazda przez las jak można sądzić była czystą przyjemnością. Kondycja w prawdzie nie ta, co kilka miesięcy temu, ale niewiele brakuje. Wyposażony w aparat zrobiłem kilka niezłych fotek. Niektóre możecie obejrzeć poniżej.
Trasa: Błonie > Leszno > szlak żółty > czerwony > niebieski > żółty > Kampinos > Podkampinos > Gawartowa Wola > Nowy Łuszczewek > Pass > Błonie
Mimo zmęczonych mięśni po wczorajszym wypadzie skusiłem się na kolejną wyprawę. Chciałem sprawdzić jak wygląda Kampinos i sobie trochę pojeździć po lesie, jednak szybko porzuciłem te plany. Przez kilkadziesiąt metrów na zmianę był śnieg, lód i błoto. Nie sprzyjało to komfortowej jeździe, więc zawróciłem. Niestety na okolicznych polach nie było lepiej. Dość silny wiatr w twarz nie pozwalał na przyjemną jazdę, a nie chciałem przeciążać dodatkowo mięśni. Mimo wszystko całkiem przyjemnie się jeździło, a GPS w Nokii E66 sprawuje się bardzo dobrze. Teraz czekam na uchwyt rowerowy i będę happy ^^
Trasa: Błonie > Leszno > Czarnów > Gawartowa Wola > Nowy Łuszczewek > Pass > Bieniewice > Błonie
Jako szczęśliwy posiadacz nowych ubijaków nie mogłem się powstrzymać i musiałem je od razu wypróbować. Zmęczenie po całym dniu na wydziale i w stolicy mi w tym nie przeszkadzało. Natomiast spokojny i ciepły wiczór tylko zachęcł. Była to pierwsza dłuższa wycieczka (>20km) w tym roku i przyznam, że odczułem ją stosunkowo mocno. W pewnym momencie lekki skurcz mnie zaczął łapać, ale nie dałem się i obyło się bez postoju. A jak nowe pedały? Po przesiadce z systemu SPD nie czuję jakiejść znaczącej różnicy, ale pracują dobrze i jest wygodniej (niewielki luz roboczy). Do tego wyglądają znacznie lepiej i sprawiają wrażenie lepszych jakościowo. Mam nadzieję, że długo wytrzymają bez serwisowania. Trzeba będzie lekko zmienić przyzwyczajenia, ale nie zajmie to dużo czasu.
Trasa: Błonie > Pass > Wola Łuszczewska > Boża Wola > Bieniewice > Błonie
Mamy pierwszy dzień Świąt Bożego Narodzenia, a za oknem prawie 10 stopni ciepła. Spotkanie rodzinne było dość wcześnie, więc o 17 postanowiłem wybrać się na rower. Początkowo miało być kilka kilometrów, ale tak fajnie się jechało, że wyszło trochę więcej ;) Prawie cały czas jechałem mokrym asfaltem. Ruch był nieduży, a od Szymanowa jechałem z wiatrem, więc sama przyjemność. Był też odcinek dość trudny, bo przez pola. Droga między Cholewami a Pawłowicami. Szeroka na jakieś 3 metry, ale ani szutru, ani żwiru czy innego utwardzacza. Po prostu ziemia rolna ubita kołami i nieorana. Cała opona non stop w błocie lub wodzie i grząski grunt. Wystarczyłoby zwolnić na moment i miałbym kąpiel błotną. Na szczęście obyło się bez tego. Muszę pochwalić opony (Schwalbe SmartSam), bo prawie w ogóle nie byłem ochlapany. Zarówno błotem z pola jak i wodą z ulicy. Wygląda na to, że błotniki są zbędne ;)